Większość książek o muzyce (nie tylko rockowej)
mimo niewątpliwie fascynującej zawartości - lansuje poglądy, opinie i
odczucia ich autorów. I trudno się dziwić. Biorąc na warsztat historię
jakiegoś wykonawcy raczej nie ustrzegłbym się subiektywnego potraktowania
jego dokonań. Powiem nawet: nie potrafiłbym pisać o kimś, do kogo nie mam
zdecydowanie ciepłego stosunku emocjonalnego; a co za tym idzie,
powstałaby mieszanina historycznych faktów i moich własnych wizji. Nawet
najrzetelniejsze traktaty o muzyce i jej twórcach mają zawsze "odautorski"
charakter.
Sztuka rebelii Wiesława
Weissa jest czymś innym. To zbiór wywiadów z gwiazdami rocka. TO oni
wypowiadają się o sobie i swojej muzyce. Przedstawiają, bądź korygują
fakty. Wysnuwają opinie, yły sukcesywnie publikowane: zawiera bowiem
Abstrahując od kopalni ciekawostek, jaką są
wypowiedzi "świętych i grzeszników rocka", książka zawiera bardzo
wzruszający i wręcz bajkowy wstęp. Czytałem go czując, że skądś znam tę
historię... Ja też siedziałem kiedyś, z dala od świata, nad magnetofonem
made in Zakłady Kasprzaka i nagrywałem wszystko, co udało się wyłowić z
Polskiego Radia. Głównie z Trójki, z "Mini-Maxu" i środowej audycji Piotra
Kaczkowskiego.
Nagrywałem, zapamiętywałem
zapowiedzi, kolekcjonowałem artykuliki z naszej prasy traktujące - często
z przekąsem - o rockowych mistrzach. Zbierałem nagrania, potem zbierałem
płyty... Marzyłem, nie wierząc w możliwość spełnienia, żeby prowadzić w
radiu audycje. Marzyły mi się rockowe koncerty, na które mógłbym chodzić.
Tak więc wiem doskonale, co czuje Wiesław Weiss, gdy oddawał tę książkę do
druku. Czułem to samo, czytając ją. I myślę, że poczuje to większość
czytelników - nie tylko tych starszych, których młodość przypadła na
niezapomniane lata siedemdziesiąte.
Na
zakończenie mała anegdota, która przypomniała mi się, gdy zasiadłem do
lektury. Autora Sztuki rebelii poznałem na warszawskiej giełdzie
płytowej w Hybrydach gdzieś pod koniec siódmej dekady tego stulecia.
Pamiętam, że kupił ode mnie płytę Quicksilver Messenger Service What
About Me - nota bene, PIERWSZĄ zagraniczną płytę gramofonową, jaką w
życiu posiadałem. Dostał ją mój ojciec od jakiejś znajomej z Meksyku,
która potem - było to chyba w 1972 roku - przysłała nam Paranoid
Black Sabbath. Od tego zaczęła się moja rockowa krucjata. Cieszę się, że
płyta Quicksilver trafiła w ręce Wieśka. Ciekawe, czy jeszcze ją ma?
TOMASZ BEKSIŃSKI
Wiesław Weiss, Sztuka Rebelii, Res Publica Press,
Warszawa 1996
Tylko Rock 5/1997, str. 60