Type O Negative World Coming Down

**** 1/2

Recenzowanie tej płyty właściwie mija się z celem. Fani w pełni zaakceptują każdy zachwyt, a przeciwnicy będą się krzywić, nawet gdyby im to napisać alfabetem Braile'a i wetknąć w tyłek. Siadłem więc do tego zadania dla własnej przyjemności. Ilekroć bowiem pojawia się płyta, pod którą mógłbym się podpisać, ogarnia mnie coś na kształt zazdrości. Potem zaś sprawnie maskuję ją euforycznym podziwem, unoszę rzeczoną płytę ku górze i nazywam swoją biblią. Tak jest i tym razem. Kończy się stulecie. Kończy się tysiąclecie. Kończy się coś więcej. Nie wiem jeszcze co, ale inspirują mnie słowa Petera Steele'a: Chętnie bym się zabił, ale czekam na okazję. Kurde, czy może być lepsza okazja???

World Coming Down nie wnosi nic nowego do muzyki Type O Negative. Nie wnosi też nic nowego do rocka. Raczej odgrzewa ciężkie sabbathowe brzmienia sprzed prawie 30 lat (w utworze tytułowym dźwięczą wręcz cytaty z nieśmiertelnej kompozycji Black Sabbath, a duchy z Master Of Reality nawiedzają większość kompozycji). Nie jest to jednak ani plagiat, ani bezczelne podkradanie patentów. Raczej ukłon w stronę Czerni. Poza tym z mrocznych riffów a la Iommi sączy się elektroniczna, organowa krew. Znak czasów. I ten efekt zacinającej się płyty kompaktowej na początku. Zaś teksty nie pozostawiają żadnej nadziei. Wszędzie czai się śmierć (Everything Dies, Everyone I Love Is Dead). Nie ma miłości. Umiera, a nam zostaje nocne czuwanie na błotnistej mogile (All Hallows Eve). Jednak można najwyżej liczyć na to, że zamiast ukochanej z grobu powstanie zombie (Creepy Green Light). Nie ma przyszłości dla świata. Wszystko urywa się nagle (kapitalny finał wiązanki beatlesowskich tematów - I Want You kończy się identycznie, jak na Abbey Road).

Najbliższe mojemu sercu są umieszczone we wkładce "wyrazy wdzięczności", na jakie zdobył się Peter Steele: Z żalem muszę podziękować wszystkim, którzy próbowali mnie konstruktywnie krytykować. Wasze szczere próby zabicia mnie dla mojego dobra spełzły, niestety, na niczym. Sprawiłem zawód wam i sobie. Przepraszam was za to i mam nadzieję, że zdołacie wybaczyć mi moją słabość. Kocham was za nienawiść i nienawidzę za miłość. Ratujcie się. Sam bym tego lepiej nie ujął w swoich opowieściach z krypty.

Jeśli świat ma się naprawdę skończyć, nowy album Type O Negative zawiera najlepszy soundtrack do tego wydarzenia. Radzę każdemu posłuchać, bo potem może być za późno.

TOMASZ BEKSIŃSKI

Tylko Rock 12/1999


Powrót