****
Mogłoby się wydawać, że formuła wypracowana przez Legendarne Różowe Kropki jest
równie jednokierunkowa i bez wyjścia jak "anielskie" śpiewy głównych wychowanków
4AD. Tymczasem okazuje się, że zespół istnieje już i działa ponad dziesięć
lat, stworzone przezeń płyty są coraz ciekawsze.
The Tear Garden to produkt zrealizowany "na uboczu" przez wokalistę i
animatora Legendary Pink Dots. Edwarda Ka-Spela. Skumał się on z instrumentalistą
awangardowo-new-beatowej amerykańskiej grupy Skinny Puppy, Cevinem Keyem.
Wspólnie opracowali ponad 70 minut muzyki, którą zarejestrowali na albumie
The Last Man To Fly, korzystając okazyjnie z pomocy kilku przyjaciół
(m.in. członka Legendary Pink Dots ukrywającego się pod pseudonimem The
Silver Man). Całość stanowi interesującą i czasami oszałamiająco (rapującą
syntezę poetyckich śpiewów Ka-Spela i zgrzytliwych efektów tworzonych
elektronicznie przez Keya. Zwariowana mieszanka firmowa dla amatorów sztuki
nowoczesnej - a w szczególności dla miłośników Legendary Pink Dots. Ka-spel
jest artystą zbyt charyzmatycznym - po prostu zdominował cały projekt,
i bardzo dobrze. Sympatycy The Maria Dimension (ostatniego longplaya
LPD) znajdą tu dla siebie kilka równie wzruszających fragmentów (Isis
Veiled, Circles In The Sand, A Ship Named "Despair",
The Running Man), a miłośnicy "odjazdów" powinni zwrócić uwagę
na finałowy epos, którego tytuł mógłby konkurować ze słynnymi Futerkowymi
Zwierzątkami na Ummagummie: Trójwymiarowa, kolorowa jajecznica z
jednego jajka ześlizgująca się do piekła (z kanarkiem). Uff.
Najkrótsza charakterystyka: Pink Floyd z okresu Cirrus Minor wymieszany
z wczesnym Cabaret Voltaire. Nie wierzycie? To koniecznie posłuchajcie.
TOMASZ BEKSIŃSKI
Tylko Rock 11/1992