PETER HAMMILL Everyone You Hold

Nie ukrywam, że trudno mi jest napisać recenzję kolejnej płyty Petera Hammilla - przede wszystkim dlatego, że każdy fan artysty i tak ją kupi, zaś przeciwników nic już nie zdoła przekonać. Hammill jest bowiem twórcą jedynym w swoim rodzaju; albo się go kocha, albo nienawidzi. Niżej podpisany zalicza się raczej do tej pierwszej grupy, więc nawet całkowicie nieudanej płyty Mistrza nie byłby w stanie "zjechać", zaś "Everyone You Hold" jest bardzo udana, więc...

Więc tylko kilka krótkich informacji. Jest to jedna z TYCH płyt Hammilla, czyli kameralna, nastrojowa, poetycka. Bardzo piękna i refleksyjna. Zrealizowana praktycznie solo z niewielką pomocą kilku gości ze stałej świty przyjaciół Maestra. Peter zaprzągł do pracy także swoje córki, które śpiewają wraz z nim w utworze Phosphorescence. Wszystkie kompozycje utrzymane są w typowym hammillowskim nastroju, zaś jeden utwór - Bubble - przypomina rozmachem klasyczne już dziś dzieła z okresu Silent Corner And Empty Stage. Aż ciarki chodzą po plecach!

Każdy, kogo tulisz, zabiera cząstkę ciebie. Każdy, kogo tulisz, zostawia ci kawałek siebie. Takie jest przesłanie tej płyty. Bardzo prawdziwe. Każda wrażliwa dusza, która zetknęła się z muzyką Petera Hammilla wie, co ono oznacza.

TOMASZ BEKSIŃSKI

Tylko Rock 4/1998


Powrót