U2 w obrazach

Na wideografię U2 składają się trzy oficjalnie wydane kasety - Under A Blood Red Sky (1983, 55minut), The Unforgettable Fire Collection (1985, 53 minuty) i Rattle And Hum (1988, 96 minut). Każda prezentuje zespół z innej strony, w innym świetle i w innym repertuarze. Tak więc prawdziwy fan U2 musi obowiązkowo kupić lub przegrać sobie wszystkie trzy. Jeśli jednak ktoś nie przepada za całokształtem działalności kwartetu, może wybierać.

Under A Blood Red Sky


pokrywa się mniej więcej z płytą pod tym samym tytułem, zawierającą nagrania koncertowe. O ile jednak minialbum składa się z nagrań pochodzących z różnych występów, koncert pokazany na filmie zarejestrowany został w malowniczym kanionie Red Rocks w USA. Od tamtego - entuzjastycznie przyjętego przez publiczność - występu rozpoczął się podbój Ameryki przez Irlandczyków. Jak jednak pokazuje film Rattle And Hum, zwycięstwo okazało się pyrrusowe.

Występ w Red Rocks należy do tych sfilmowanych na video koncertów, które każdy powinien zobaczyć. Wspaniała atmosfera (mimo lejącego deszczu), pełna ekspresji i zaangażowania gra muzyków, znakomity wybór utworów (porywające wykonania kompozycji Sunday Bloody Sunday, New Year's Day i Gloria). Niezwykła sceneria dodaje filmowi splendoru. Bawią się wszyscy: zespół, publiczność, a także widzowie przeżywający ten występ w zaciszu swoich domostw. Polecam serdecznie nie tylko fanom U2!

The Unforgettable Fire Collection


prezentuje się mniej ciekawie, choć zawiera intrygujący dokument z rejestracji utworu Pride. Przede wszystkim jednak składa się z czterech teledysków, promujących single wybrane z albumu The Unforgettable Fire. Niestety, nie są to klipy najwyższego lotu, zrealizowane raczej według sprawdzonych i ogranych do znudzenia recept. A więc zespół na scenie, zespół poza sceną, zespół w plenerze, kilka niezbyt trafnie dobranych wstawek filmowych wypełniających "dziury" - i to wszystko. Pozostaje muzyka. Część druga kasety to reportaż z pracy nad piosenką Pride (In The Name Of Love). Ma on dużą wartość nie tylko dla miłośników Bono i spółki, ale też dla wszystkich zainteresowanych tym, jak powstaje utwór rockowy. Zespół bynajmniej nie wkracza do studia przygotowany, aby w ciągu kilku godzin zarejestrować wspaniały przebój. Analizuje wiele wersji, kilkakrotnie zmienia tempo i aranżacje, nagrywa różne partie wokalne. Dyskusje z producentem Brianem Eno, odpoczynek i powrót do studia, zgrywanie gotowego materiału - 30 minut prawdziwego muzycznego kryminału, bo ogląda się to z takim zainteresowaniem, jakby to był kryminał. I na końcu otrzymujemy gotowy utwór; triumf wieńczy dzieło.

Kaseta trzecia, najtrudniejszy orzech do zgryzienia -

Rattle And Hum


film reklamowany z wielką pompą i mający być dla U2 tym, czym A Hard Day's Night było dla Beatlesów. Niestety.

Zdania na ten temat są podzielone, dla jednych Rattle And Hum jest wielką wspaniałą rock'n'rollową podróżą po USA, dla innych nudnym i pozbawionym sensu zlepkiem megalomańskich popisów członków U2 w amerykańskich plenerach (i nie tylko). Dla niżej podpisanego przebrnięcie przez cały film było nader trudnym wysiłkiem, chociaż słuchając rok wcześniej genialnej płyty The Joshua Tree gotów był krwią podpisać deklarację uwielbienia dla U2. Niezrozumiała jest maniakalna wręcz chęć przypodobania się Amerykanom, jakby dobre recenzje i popularność "tam" były kluczem do Raju w życiu przyszłym. Wyprawa do rezydencji Presleya, bratanie się z wykonawcami muzyki gospel, wciąganie na scenę B.B. Kinga itd. Smutne to i raczej żenujące. Zespół klasy U2 ma chyba własne oblicze artystyczne - po co wkładać cudze maski?

Jedyne, co warte jest obejrzenia na Rattle And Hum, to kolorowe (reszta filmu jest czarno-biała) fragmenty koncertów, kiedy nikt nic nie gada i nie pozuje na kogoś, kim nie jest. Takich momentów jest jednak bardzo mało. Szkoda.

TOMASZ BEKSIŃSKI

Tylko Rock 4/1991

Powrót