Nigdy nie ukrywałem, że wszelkie podsumowania wywołują
u mnie przykre sensacje żołądkowe. Ale skoro Redakcja wymaga, trzeba zażyć
odpowiednie środki farmakologiczne i zająć się poważnie głowić nad kończącą
się dekadą. Kucze blade, nie pamiętam wszystkich płyt, które mi się podobały.
Wiem tylko, że było ich niewiele... Bo lata dziewięćdziesiąte okazały
się najgorszym okresem w muzyce od czasu bitwy pod Grunwaldem. Oto, co
wynotowałem po kilku godzinach stania przed półką z płytami (zaznaczam
jednak, że jest to wybór oparty na najprzyjemniejszych wspomnieniach,
jakie udało mi się przywołać).
1. LACRIMOSA Elodia
Chyba najpiękniejsza płyta całej dekady. Łączy w sobie wszystko, co najbardziej
kocham. Nie umiem o niej mówić ani pisać. Takie rzeczy się przeżywa.
2.
LEGENDARY PINK DOTS The Maria Dimension
Generalnie rzecz biorąc, muzyka Kropek podoba mi się w całości i wiele
jest utworów, które zapadły mi głęboko w duszę. Ten album jednak powalił
mnie w 1992 roku. Wtedy nie umiałem sobie wyobrazić czegoś piękniejszego.
Poza tym... tam właśnie jest Belladonna.
3. NICK CAVE Let Love In
Wybrałem tę płytę, bo jest na niej Do You Love Me?. Pokochałem
ją przy pierwszym słuchaniu pewnego majowego wieczoru 1994 roku.
4. XIII STOLETI Nosferatu
Przypadek sprawił, że odkryłem ów czeski zespół (ten właśnie CD przesłał
mi Ales Mazur, słuchacz z Czech). Ze wszystkich gotyckich grup obecnie
działających, XIII Stoleti odpowiada mi najbardziej. A czeski język przydaje
tej muzyce oryginalności..
5. PETER HAMMILL Out Of Water
Mój Mistrz. Od wybranego albumu zaczęły się dla mnie lata dziewięćdziesiąte.
I wish I could say I love you.
6. DEINE LAKAIEN Dark Star Tour
Każda oferta Veljanova i Horna jest piękna, ale ów koncertowy album oferuje
najwięcej wzruszeń, a szczególnie Love Me To The End.
7. TYPE O NEGATIVE Bloody Kisses
Cmentarze, czerń, blacksabbathowskie klimaty... Chyba najlepsza ciężka
płyta tej dekady.
8. FIELDS OF THE NEPHILIM Elizium
Piękny łabędzi śpiew głównych prekursorów gotyckiego rocka naszych czasów.
Concept album w bardzo floydowym stlu.
9. DEVIL DOLL Dies Irae
Jak narazie ostatni CD przedziwnej jugosłowiańskiej grupy kierowanej przez
upiornie melorecytującego Mr Doctora. Wszystkie ich płyty są świetne,
więc zdecydowałem się na ostatnią, żeby sobie ułatwić wybór..
10. BEL CANTO Shimmering Warm And Bright
Ze wszystkich zawodzących panienek kończącej się dekady Anneli M. Drecker
przekonała mnie najbardziej. Słuchałem tej płyty przez całe lato 1992.
Pamiętam więcej grzechów, ale miało być tylko 10. (W nawiasie dodam
tylko, że gdybym miał wmienić jakieś rodzime tytuły, wybrałbym tylko trzy:
Closterkeller Violet, Collage Moonshine i Abraxas 99).
Tyle tego dobrego. Wracam do krypty.
TOMASZ BEKSIŃSKI
Tylko Rock 12/1999