Dokładnie nie wiadomo, kiedy stał się absolutnym władcą
Pink Floyd. Wiadomo, że w 1983 roku oświadczył: Pink Floyd to ja.
Przyszłość pokazała, że niekoniecznie. On zaś, z pomocą złośliwości opowiadanych
dziennikarzom i procesów sądowych wytaczanych byłym kolegom z byle powodu,
usiłował nadal manifestować swoją wyższość nad Pink Floyd. Niestety, publicz-ność
nie do końca dala się przekonać.
George Roger Waters urodził się 6 (albo 9) września 1944 roku. Wcześnie
został sierotą. Ojciec, Eric Fletcher Waters, poniósł śmierć w bitwie
pod Anzio. Nigdy się nie widzieli. Brak ojcowskiej opieki Roger odczuł
boleśnie - stał się człowiekiem nadwrażliwym, zgorzkniałym i despotycznym.
Miał dwóch starszych braci - jako najmłodsze dziecko czuł się trochę niedowartościowany,
chociaż z pewnością zaznał najwięcej matczynego ciepła. Jak jednak wyznał
w swym życiowym dziele, "The Wall", ciepłe skrzydełko mamusi było tylko
jeszcze jedną cegłą w murze...
Kompozytorem pierwszych przebojów Pink Floyd, jak i autorem nazwy zespołu,
byt Syd Barrett. Gdy odszedł, zabrakło lidera. Roger zaczął wysuwać się
na pierwszy plan po zrealizowaniu "The Dark Side Of The Moon". Trudno
powiedzieć, czy koledzy czuli to i akceptowali, czy też nie. W każdym
razie albumy "Animals" i "The Wall", choć brzmią wspaniale i nie ujawniają
konfliktu w zespole, powstawały w bardzo napiętej atmosferze. Szczególnie
"The Wall", dzieło wręcz autobiograficzne Watersa.
Gilmour i Mason uprzejmie zagrali jeszcze na następnej płycie, "The Final Cut", ale obok nich w studiu pojawili się też inni muzycy - pianista Andy Bown, saksofonista Raphael Rayenscroft oraz perkusiści Ray Cooper i Andy Newmark. Podtytuł gotowego dzieła, A Requiem For The Post War Dream By Roger Waters, przypieczętował historię Pink Floyd w ówczesnym składzie. Dla Rogera zespół przestał istnieć, a Gilmour i Mason przestali się liczyć jako współpracownicy. Wtedy przystąpił do pracy nad pierwszym albu-mem mającym się ukazać pod jego nazwiskiem - THE PROS AND CONS OF HITCHHIKING (4.30 am: Apparently They Were Travelling Abroad; 4.33 am: Running Shoes; 4.37 am: Arabs With Knives And West German Skies; 4. 39 am: For The First Time Today Part 2; 4.41 am: Sexual Revolution: 4.47 am: The Remains Of Our Love; 4.50 am: Go Fishing; 4.56 am: For The First Time Today Part 1; 4.58 am: Dunroamin' Duncarin' Dunlivin'; 5.01 am: The Pros And Cons Ot Hitchhiking Part 10; 5.06 am: Every Stranger's Eyes; 5.11 am: The Moment Of CIarity).
Zestaw ukazał się wiosną 1984 roku i stał się sensacją. Jest doskonały,
chociaż bardziej przypomina nagrania Leonarda Cohena i Roya Harpera, niż
Pink Floyd. Wiele ma wspólnego z "The Final Cut", chociaż tematycznie
obie płyty są od siebie tak różne jak Biegun Północny i Południowy.
Treść piosenek to sen: od 4.30 rano do 5.12 rano. 42 minuty majaczeń sennych
- i zarazem kawał życia bohatera płyty, rozpamiętującego swoje związki
z kobietami. Prze-słanie główne: miłość i seks są jak autostop. Jedziesz
samochodem, pragniesz z kimś porozmawiać - bierzesz autostopowiczkę. Co
z tego wyniknie - nie wiadomo. Można spotkać kogoś na cafe życie, można
przeżyć krótką ale ekscytującą przygodę, albo można się "przejechać" (dosłownie
i w przenośni). Na szczęście, bohater budzi się w końcu i wyciąga rękę
w kierunku spoczywającej obok niego - żony? dziewczyny? - ona nie śpi,
a więc może się do niej przytulić i nie jest już sam.
W nagraniach wzięli udział m. in. znani już z "The Final" Cut Andy Bown, Ray Cooper i Andy Newmark, znakomity gitarzysta Eric Clapton, słynny saksofonista David Sanbom oraz wokalistka Madeline Bell.
Zanim następny w pełni autorski album Watersa trafił do sklepów, wielbiciele artysty mogli się cieszyć prawie dwdziestominutową suitą skomponowaną przez niego do filmu "When The Wind Blows". Ukazała się ona w październiku 1986 roku na płycie zatytułowanej WHEN THE WIND BLOWS (David Bowie: When The Wind Blows; Hugh Cornwel: Facts And Figures; Genesis: The Brazilian; Squeeze: What Have They Done; Paul Hardcastle: The ShuttIe: Roger Waters And The Bleeding Heart Band: The Russian Missile. Towers Of Faith, Hilda's Dream, The American Bomber. The Anderson Shelter, The British Submarine, The Attack. The Fall Out, Hilda's Hair, Folded Flags).
"When The Wind Blows" to film animowany oparty na komiksie Raymonda Briggsa
o wojnie nuklearnej i jej skutkach. Przeszedł niezauważony. Natomiast
muzyka zainteresowała fanów Pink Floyd i miłośników talentu Watersa. Analogowa
wersja płyty zawierała na stronie pierwszej utwory innych wykonawców,
również wykorzystane w fil-mie, zaś dziesięcioczęściowa suita Watersa
wypełniła całą stronę drugą. Była to muzyka klimatem nie odbiegająca od
tej z "The Pros And Cons...", równie piękna i nastrojowa, okraszona specjalnymi
efektami dźwiękowymi tak chętnie stosowanymi przez Pink Floyd.
Następny album Watersa ukazał się dopiero 15 czerwca 1987 roku. Nosił tytuł RADIO K.A.O.S. (Radio Waves; Who Needs Iniormation; Me Or Him; The Powers That Be; Sunset Strip: Home; Four Minutes; The Tide Is Turning (After Live Aid)).
Był sporym zaskoczeniem dla wielbicieli artysty, przy-zwyczajonych do
balladowych, kameralnych kompozycji. "Radio K.A.O.S." to album mocno osadzony
w tradycji amerykańskiego rocka - i nic dziwnego, skoro akcja piosenek
dzieje się w USA, a jednym z głównych bohaterów jest disc jockey Jim,
szef Radia K.A.O.S. Tematem płyty jest wojna, a raczej - ostrzeżenie przed
wojną. Billy, niepełnosprawny brat walijskiego górnika, trafia do USA
pod opiekę wujka. Posiada niezwykłą zdolność wychwytywania fal radiowych
wprost z eteru i za pomocą bezprzewodowego telefonu nawiązuje kontakt
z Jimem, kierującym miejscową radiostacją. Przerażeni bombardowaniem Libii,
zarządzonym przez prezydenta Reagana i Margaret Thatcher, orga-nizują
obaj wstrząsający spektakl. Billy, wykorzystując swoje zdolności, blokuje
komputery wojskowe i symuluje atak nuklearny na Stany Zjednoczone. Wojsko
nie może dokonać kontrataku - wszyscy czekają w przerażeniu, odliczając
ostatnie cztery minuty, jakie dzielą ich od zagłady...
Trzeba dobrze zrozumieć treść piosenek, aby w pełni zaakceptować nietypową
dla byłego lidera Pink Floyd muzykę. Nagrał ją zespół The Bleeding Heart
Band, w którym obok maestra znaleźli się m.in. gitarzyści Andy Fairweather-Low
i Jay Stapley, saksofonista Mel Collins, pianista Ian Ritchie i perkusista
Graham Broad. Go-ścinnie pojawiła się też słynna CIare Torry, niezapomniana
wykonawczyni przepięknej wokalizy w utworze The Great Gig In The Skys
albumu "The Dark Side Of The Moon".
Gdy album "Radio K.A.O.S." byt już w sklepach, Waters ostatecznie przegrał proces z byłymi kolegami o prawo do nazwy Pink Floyd. Sam z niej nie korzystał, chciał ją jednak pogrzebać raz na zawsze - może z zemsty, a może na wszelki wypadek, aby nie okazało się. że jednak Pink Floyd to nie on?
Sukces nowego Pink Floyd rozzłościł Watersa nie na żarty. Aby się zemścić,
postanowił raz jeszcze wystawić swoje największe dzieło - spektakl "The
Wall". Okazja była idealna: na skutek przemian politycznych w Europie
runął słynny Mur Berliński. Biorąc na sponsora Leonarda Cheshire'a i jego
fundację The Memorial Fund For Disaster Relief, Waters przystąpił do wystawienia
największego widowiska w historii rocka. Zaangażował wielu artystów, m.
in. Bryana Adamsa, Paula Carracka, Sinead O'Connor, Cyndi Lauper, Vana
Morrisona, Joni Mitchell, Thomasa Dolby'ego oraz - rzecz jasna - słynny
niemiecki zespól rockowy Scorpions. Z udziałem własnego The Bleeding Heart
Band, orkiestry i chóru berlińskiego radia, a także orkiestry wojskowej
Armii Radzieckiej stacjonującej jeszcze wtedy w Berlinie. 21 lipca 1990
roku raz jeszcze przypomniał "The Wall". Było to bez wątpienia największe
wydarzenie raku, ale także spore rozczarowanie - przerost formy nad treścią,
dodatkowo zakłócony wieloma technicznymi usterkami. Spektakl retransmitowano
drogą satelitarną na cały świat, jednocześnie nakręcono video kasetę i
zrealizowano album. Uczestnicy koncertu, jak i widzowie zgromadzeni przed
telewizorami w sobotni wieczór 21 lipca 1990 roku, głośno ryczeli ze śmiechu,
oglądając wydaną w październiku kasetę video i słuchając muzyki z gustownie
wydanego albumu kompaktowego. Wszystko brzmiało cudownie i bez zarzutu,
a "koncertowy" dokument zawierał nawet to, czego w rzeczywistości nie
zaśpiewano (utwór The Thin Ice, spore fragmenty Another Brick
In The Wall Part 1 czy Mother).
W każdym razie Waters postawił na swoim. Udowodnił, że "The Wall" może
istnieć bez Pink Floyd. l postawił na półce album ze swoim autobiograficznym
dziełem, tym razem nie skażony obecnością Gilmoura, Wrighta czy Masona.
Mimo kilku wspaniałych momentów (Empty Spaces wzbogacony o utwór
What Shall We Do Now?, Another Brick In The Wall Part 3),
fanów zirytował jednak niezbyt udany udział niektórych gości, np. Cindy
Lauper. miotającej się po scenie w stroju niesfornej uczennicy i piszczącej
słynny tekst We don't need no education... w Another Brick In
The Wall Part 2, wyraźnie niedysponowanego Vana Morrisona, profanującego
przepiękny utwór Comfortably Numb, nie mówiąc już o członkach osławionego
The Band, fałszujących jak marcowe koty w Mother. Na płycie i video
wszystko to wyretuszowano wprawdzie całkowicie, ale niesmak pozostał.
THE WALL (Zestaw utworów jak na "The Wall" Pink Floyd, z tym tylko,
że zamiast Outside The Wall wykonano The Tide is Turning).
TOMASZ BEKSIŃSKI
PS. Waters ma też w dorobku filmową płytę "Music From The Body" (Harvest, 1970), sygnowaną razem z R. Geesinem.
Tylko Rock 1/1992