Tomasz Beksiński - Kronika zapowiedzianej śmierci

Jeśli ktoś już dwa razy bez skutku próbował odebrać sobie życie, jeśli w młodości spadła mu na głowę szafa, kiedy słuchał Black Sabbath, jeśli wyszedł cało z katastrofy samolotu w Rzeszowie, to naprawdę trudno uwierzyć, że rzeczywiście nie żyje.

O tym, że Tomasz Beksiński popełnił samobójstwo najszybciej można było dowiedzieć się z Internetu. I w Internecie można było znaleźć pierwsze komentarze.

Aga: - Jak to możliwe, że dotąd wszystko, co mówił, uważałam za bluff i fantastyczną pozę z dystansem i przymrużeniem oka? Spotkajmy się w piekle na głównej alei... Odtąd głos Eldritcha zamiast ekstazy przyniesie mi ból i pytanie, czy znalazł TAM to, czego szukał. I czy my znajdziemy.

Ant: - Nie jest godny takich lamentów ze strony "fanów" - jeżeli "zrobił coś swoim fanom" to po prostu zrobił głupi i wredny, złośliwy kawał, pozbawił ich siebie - po prostu olał swoich fanów.

Ubu Król: - Cały czas dyskutuję ze znajomymi, na temat tego, czy to nie jest jakiś jego dowcip. Wiadomo, Monty Pythoni to humor także czarny, swoją śmierć za życia ogłaszał np. Dali, by potem na pogrzebie wstawać z trumny.

Jako jeden z nielicznych tłumaczył teksty prezentowanych piosenek, czasem układał je w jedną opowieść, która zwykle miała autobiograficzne zabarwienie. Beksiński skupił wokół siebie grono fanów najpierw new romantic i zimnej fali, później rocka symfonicznego, a wreszcie - gotyku.

Muzyka, którą prezentował w radiu (najpierw w "Dwójce", potem w "Trójce"), gloryfikowała depresje i obsesję śmierci. Rock gotycki inspirowany był horrorami. O sobie Beksiński mówił, że na drugie imię ma Nosferatu. Tłumaczył listy dialogowe do filmów grozy - był maniakiem horrorów, odkąd jako 11-latek zobaczył w sanockim kinie Kobietę-Węża.

- Nazajutrz zrobiłem sobie papierową maskę, którą wkładałem na twarz i siedziałem w ciemnym przedpokoju - opowiadał w 1996 roku Tomasz Beksiński "Machinie". - W szkole rzuciłem się na jakąś koleżankę i ugryzłem ją w szyję, ale kąsałem wtedy, niestety, na serio. Dopiero potem nauczyłem się gryźć tak, żeby to było przyjemne dla osoby gryzionej. Kiedyś zaczaiłem się w szafie w kuchni i czekałem dwie godziny aż wujek z rodzicami zasiądą przy stole. W momencie gdy wujek pił akurat gorącą herbatę, rzuciłem się na niego od tyłu. Ten zalał się wrzątkiem, była afera, a ojciec zapowiedział, że przez rok zakaże mi chodzić do kina, jeśli zrobię to jeszcze raz. Zmieniłem front - zacząłem udawać ofiarę. Do pokoju, w którym siedzieli goście, wślizgiwałem się, trzymając za szyję, z twarzą umazaną węglem, z ustami pełnymi pasty do zębów, którą wypluwałem jako pianę.

Obrazy jego ojca, słynnego artysty, powtarzają niesamowite, fantastyczne klimaty grozy. Zdzisław Beksiński znalazł swego syna martwego w jego mieszkaniu w Boże Narodzenie...

W kioskach od paru dni można było kupić datowany już na styczeń 2000 numer "Tylko Rocka" z kolejnym felietonem z cyklu "Opowieści z krypty". Wiek XX dogorywa, nawet nie skomląc. Nie ma już rozrywek ani sensu życia - pisał autor, wyliczając przykłady upadku kultury, a następnie wspominając przeszłe chwile, dla których było warto żyć. Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać. - kończył się artykuł podpisany "Tomasz Beksiński (1958-1999)". W ostatniej, grudniowej audycji radiowej pożegnał się: To była ostatnia audycja w tym roku, a może ostatnia w ogóle. Ale nikt tego nie traktował poważnie, tak jak jego wcześniejszych zapowiedzi, że skończy ze sobą, jeśli do czterdziestki nie znajdzie sobie partnerki. Mimo, że rok temu w telewizyjnym Wywiadzie z wampirem opowiedział Wojciechowi Jagielskiemu o swoich dwóch próbach samobójczych.

- Byłam chyba ostatnią osobą, z którą rozmawiał - mówi Anja Orthodox, wokalistka grupy Closterkeller. - W Wigilię zadzwonił do mnie z życzeniami urodzinowymi o godzinie 15. Rozmawiał ze mną coraz dziwniej i tak jakoś coraz wolniej. Wreszcie zaczęłam się domyślać o co chodzi. Przerażona tym, co robię, jednak zatelefonowałam w końcu do jego ojca. I potem on dzwonił do Tomka, następnie do niego poszedł, ale Tomek już nie podnosił słuchawki i nie otwierał drzwi. Jedyne we wszechświecie co mu mogło kiedykolwiek pomóc, to gdyby nagle pojawiła się wysoka, zielonooka brunetka, zakochała się w nim, wyszła za mąż i dała dzieci. Widząc, jak wszyscy dookoła niego - którzy też długo byli samotni - jakoś sobie w końcu życie układają, wstępują w mniej lub bardziej udane związki, załamywał się. Żył w świecie swojej muzyki i filmów.

W wywiadzie dla "Machiny" cztery lata temu Beksiński mówił, że jego ideał kobiecej urody wziął się również z filmu Kobieta-Wąż. - Podejrzewam, że stąd się także biorą moje nieszczęścia życiowe, ponieważ większość kobiet, na które trafiałem, angażując się romantycznie, to były femmes fatales. Nie do tego stopnia zgubne, żeby mnie kąsać w szyję, choć byłoby to może miłosiernym aktem z ich strony - żartował.

Anja Orthodox potwierdza: - Jego ideałem była długowłosa, wysoka brunetka o zielonych oczach, z mroczną duszą. Była taka jedna panna, w uczuciu do której Tomek był wierny przez wiele lat, moim zdaniem przechlapanych. Wielokrotnie mu powtarzałam, że nie ma sensu bezustannie nurzać się w wyidealizowanych wspomnieniach ledwie kilku miesięcy z nią spędzonych. Ponieważ sam był trochę neurotykiem, to przyciągał do siebie takie osobowości. Albo jakieś niezdecydowane mężatki... Pamiętam dziewczynę, która robiła mu daleko idące awanse, po czym nagle wyszła za innego. Pamiętam też dwie kobiety, które zadawały się z nim ewidentnie dla pieniędzy. A on łudził się, że kobietę można zdobyć czystym uczuciem, okazywanym na każdym kroku bez opamiętania. Tomek nie potrafił gdzieś wyjść i wyrwać panienkę na raz. On był strasznym marzycielem i konfrontacja jego ideałów z rzeczywistością powodowała u niego postępującą frustrację. Był człowiekiem maksymalnie wrażliwym, mającym skłonność do czarnych nastrojów, w których zresztą znajdował pewną przyjemność. Dla przyjaciół Tomka nie było od wielu miesięcy tajemnicą to, co postanowił. Wymieniał nawet jakieś daty, terminy... Wydaje mi się, że Tomek za bardzo wczuł się w rolę, którą publicznie odgrywał - uważa Anja Orthodox.

- Tomek był moim przyjacielem - deklaruje również Jacek Leśniewski, właściciel sklepu z rockowymi rarytasami płytowymi. - Dlaczego to zrobił? Był postacią z trochę innej epoki, gdzie honor i uczciwość miały duże znaczenie. Tomek zrobił tak, a nie inaczej i to była jego decyzja, ale jeśli ktoś z jego słuchaczy będzie chciał pójść w jego ślady, to będzie idiotą.

Do Anji Orthodox krótko po śmierci Beksińskiego zadzwoniło kilku potencjalnych samobójców z pytaniami o radę: - Wszystkim im w odpowiedzi brutalnie wywarczałam, że jeśli robi to 42-letni człowiek z takim bagażem doświadczeń, to można to zrozumieć. Ale jeżeli życie odbiera sobie młody człowiek, to dla mnie będzie tylko rozhisteryzowanym małolatem - mówi Anja. Na pożegnaniu urny z prochami Tomka odtworzono jej piosenkę Violet - tak zażyczył sobie przed śmiercią. Kolekcję płyt zapisał "Trójce".

O swoich depresjach śpiewali dwaj najsłynniejsi rockowi samobójcy dwu ostatnich dekad: Ian Curtis z Joy Division oraz Kurt Cobain z Nirvany.

Od dziesięciu lat stany depresyjne można leczyć Prozakiem. Taką kurację przeszedł np. kolega Curtisa, Bernard Sumner - przejąwszy po nim rolę wokalisty w grupie, która zdobyła sławę pod zmienioną nazwą New Order. "Tak jakoś zleci w dostatku mój czas, wśród tych globusów na Prozaku i tak" - śpiewał w piosence Wyobraź sobie Lech Janerka.

Dowiedziawszy się od nas o śmierci Beksińskiego, Janerka w pierwszej chwili zapytał: - A wiadomo już, co wziął i ile?

- Czy przychodzą mi do głowy czarne scenariusze? - powtarza zadane mu pytanie. - Oczywiście, myślę o nich codziennie. Na razie mam żonę, która kocha życie, nie mam więc tego typu rozterek i nie widzę jakiegokolwiek sensownego argumentu, bym ją w ten sposób skrzywdził. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak - jestem człowiekiem niewierzącym i nakaz życia do naturalnej śmierci, jaki funduje nam większość religii, nie jest dla mnie żadnym zobowiązaniem. Odebranie sobie życia rozumiem jako dopełnienie wolności, jaką daje bycie istotą ludzką.

Z obsesji śmierci w zimnofalowych piosenkach naśmiewał się w utworze Jesienna deprecha Tymon na słynnej płycie Kur Polovirus - ponury tekst "Mam znowu doła, znów pragnę śmierci, wszystkie formy samobója przed oczami stają mi" nagrany został w discopolowej manierze.

- Strzelił samobója? - dziwi się Tymon. - No, to wreszcie mu się udało... Mam kumpla, też syn malarza, który był dobrym znajomym Beksińskiego i często mi o nim opowiadał, jako o człowieku zdolnym i interesującym, ale mocno pokręconym przez życie... Ja miałem takie fazy mroczno-autodestrukcyjne, kiedy miałem 16 lat i siedziałem w ciemnym pokoju z żyletką w ręku, słuchając Joy Division. Poza tym czytałem Wojaczka, Bursę i wydawało mi się czymś szlachetnym odejść tak sobie ze świata. Tu nie ma wielkiej filozofii - wszelkie pojebanie wynosi się z domu rodzinnego. Kurt Cobain do 7 roku życia był wesołym blondynkiem, który sobie chodził po mieście z bębenkiem w ręku, a odkąd zaczął się obwiniać o rozwód swoich rodziców, wszystko mu się zwichrowało. Kiedy mam dołki, wyobrażam sobie, co by się stało, gdybym się zabił - żona zostaje sama, rodzina nie ma co jeść, kumple gadają, jakim cherlakiem okazał się ten fajny gość, a ludzie, którzy mnie słuchają, mówią: "No jak to, nie dał rady? To co to kurwa jest za przekaz?"... i wtedy od razu wszystko mi przechodzi. Kiedy patrzysz na problem sprzed pół roku, to widzisz, jaki był miałki i banalny. Trup nie ma już tego luksusu - podsumowuje Tymon.

Grzegorz Ciechowski zapytany, czy artyści powinni się publicznie dołować, odpowiada: - Prawdziwa sztuka nie tylko nie unika, ale wręcz z definicji ogranicza się do tego ciemnego obszaru. Jak sobie wyobrażasz sztukę radosną i optymistyczną? Było już coś takiego - socrealizm. Osobiście celowo się wprowadzam w deprechy, z utęsknieniem wyczekuję jesiennych wieczorów. Niestety, jestem zbyt silny psychicznie i wręcz muszę katalizować te stany depresyjne z zewnątrz.

Tomasz Budzyński i Maciek Maleńczuk o śmierci Beksińskiego również dowiedzieli się od nas. Budzyński w pierwszym odruchu znalazł jej wytłumaczenie, ale w drugim nie zgodził się na publikację swojej wypowiedzi. Maleńczuk powiedział: - O kurwa... kurwa mać (długa cisza). Nic teraz nie powiem, nie potrafię. Zadzwoń za godzinę.

Po godzinie:

- Chciałbym, aby moja wypowiedź zawarła się w tym czterowierszu Brzechwy, zanotuj sobie:
"Ten słoń ma na imię Bombi
Ma trąbę lecz na niej nie trąbi
Dlaczego - nie bądź ciekawy
To jego prywatne sprawy".

Marcin Prokop



CZARNA LISTA

Bohater powieści Nicka Hornby'ego Wierność w stereo robił składanki dla każdej dziewczyny, którą spotkał - to był rodzaj jego obsesji. Tomek Beksiński prowadził audycje w radiu, które de facto były właśnie czymś takim. Oto wybór niektórych nagrań, które często prezentował.

BAUHAUS - Bela Lugosi's Dead (singel Bela Lugosi's Dead, 1979 r.) Bela Lugosi nie żyje! - śpiewał Peter Murphy w piosence, która stworzyła rock gotycki. Lugosi, genialny węgierski aktor, grał w amerykańskich międzywojennych horrorach z Księciem Drakulą Toda Browninga na czele. Role wampirów wyniszczyły go psychicznie do tego stopnia, że podobno pod koniec życia zwariował i zaczął sypiać w trumnie. TB też żartował, że sypia w trumnie, zapisał się do międzynarodowego stowarzyszenia wampirów i dostał legitymację z numerem 656.

MARILLION - She Chameleon (Fugazi, 1984 r.) A więc była to tylko ruchawka, jeszcze jedna ruchawka, płakałem / Zdegradowany i samotny, zgwałcony i porzucony / Zdradzony na łóżku jaszczurki. Kobiety-dziwki, kameleony, zmienne w upodobaniach - o tym jest ta piosenka i cały koncept-album zespołu Fisha.

NICK CAVE & THE BAD SEEDS - Where The Wild Roses Grow (Murder Ballads, 1996 r.) Album o morderstwach, miłości i związku jednych z drugimi. Najpopularniejsza jest, oczywiście, śpiewana przez Cave a w duecie z Kylie Minogue piosenka o niewinnym chłopcu, co to pokazał oblubienicy dzikie róże, po czym stwierdził, że "wszystko, co piękne, musi umrzeć" i kamieniem roztrzaskał jej głowę. Mizoginizm był jedną z cech TB.

PETER HAMMILL - A Way Out (Out Of Water, 1990 r.) Przejmująca ballada o utraconej miłości i zgubionym sensie życia. Hammill, najpierw z Van Der Graaf Generator, później solo, jest jednym z większych ponuraków rocka. Nagrał operę The Fall Of The House Of Usher opartą na motywach opowiadań Edgara Allana Poe, ulubionego pisarza i poety Beksińskiego. TB zapowiadał pierwszy koncert Hammilla w Polsce w 1995 roku.

BARCLAY JAMES HARVEST - Suicide? (Octoberon, 1976 r.) Często wspominany przez TB utwór o samobójstwie - bohater wchodzi do nocnego klubu, przechodzi przez tłum bawiących się ludzi, jedzie windą na najwyższe piętro, po czym zeskakuje w dół. Ktoś krzyczy: nie skacz!, kto inny: zniszczysz mi samochód!

LEGENDARY PINK DOTS - Neon Mariners (Any Day Now, 1987 r.) Utwór, którym TB tradycyjnie zaczynał swoje nocne audycje w "Trójce". Był bodaj pierwszym radiowcem w Polsce, który regularnie grał LPD w swoich audycjach.

JOY DIVISION - 24 Hours (Closer, 1980 r.) Potrzebuję terapii, gdyż ta kuracja trwa zbyt długo / Głęboko w sercu, którym kierowało kiedyś uczucie / Odszukać muszę przeznaczenie póki nie jest za późno - jedno z pierwszych tłumaczeń tekstów TB, które ukazały się drukiem (w "Magazynie Muzycznym").

SISTERS OF MERCY - I Was Wrong (Vision Thing, 1990 r.) Mówisz: "zostanę i nie odejdę nigdy!" / Miało to znaczyć: "na zawsze" / Mogłem ci uwierzyć, lecz nie wierzę. TB wzorując się na Andym Eldritchu, ubierał się kiedyś na czarno, nosił czarny kapelusz.

THE CURE - Pictures Of You (Disintegration, 1988 r.) Tak długo już przyglądam się twoim obrazom / Że prawie uwierzyłem, iż one istnieją naprawdę / Od tak dawna żyję wśród wyobrażeń ciebie / Że prawie uwierzyłem, iż tylko je potrafię czuć. Kolejny tekst o kobiecie - bez komentarza.

MONTY PYTHON - Always Look On The Bright Side Of Life (Life Of Brian, 1979 r.) Życie jest do dupy / To tylko wygłupy / Śmiechu warte / A śmierć cię uwolni z tej matni - piosenka, którą śpiewają ukrzyżowany Brian i dwaj zbrodniarze obok w filmie Monty Pythona Żywot Briana, tłumaczonym przez TB, podobnie jak cały cykl telewizyjny tej grupy.

Bartek Chaciński

Wszystkie fragmenty tekstów w tłum. TB

Machina 2/2000

Powrót