A więc masz ochotę przeczytać felieton? Przełknąć
kolejną porcję sarkazmu, niezdrowo się podniecić? Co, zaczynasz mieć
wątpliwości? Czujesz się niepewnie? Boisz się. że tym razem znów będzie o
tobie? A może chcesz zobaczyć, co naprawdę kryje się za tymi przekrwionymi
oczami? Proszę bardzo! Wpierw jednak musisz sforsować mur krypty!
Jeśli marzy ci się ślizgawka na cieniutkim lodzie życia we
współczesnym świecie, pamiętaj, że każdy twój ruch śledzić będą spojrzenia
pełne milczącej zawiści i wyrzutu. Jedni będą ci zazdrościć, inni udawać
twoich przyjaciół, jeszcze inni grzać się w twoim rzekomym blasku. Zaś
wszyscy (bez wyjątku) czekać będą na moment, kiedy powinie ci się noga,
kiedy lód pęknie ci pod stopami, kiedy wpadniesz w otchłań.
Najmłodsze lata spędziłem w dużym domu z ogrodem. Potem postano
mnie do szkół, gdzie spotkałem różnych nauczycieli. Dyrektor podstawówki
uczył matematyki i tłukł młodzież cyrklem. Dyrektor liceum uważał mnie za
długowłosego, zdeprawowanego syna artysty i koniecznie chciał
"wyprostować". Jego wysiłki spełzły jednak na niczym, bo już wtedy żyłem
we własnym świecie. Zacząłem go tworzyć w podstawówce, gdzie rówieśnicy
dokuczali mi na wiele sposobów, a szczególnie na lekcjach WF. Od tamtej
chwili na sam dźwięk słowa "sport" czuję mdłości. Jednak była to tylko
cegła w murzę.
Dorastałem otoczony wielką miłością rodziców (a
zwłaszcza Mamy, która trzymała mnie pod ciepłym skrzydełkiem z pierzastych
cegiełek), przyswajając sobie uniwersalne "prawdy" o miłości, uczciwości i
przyjaźni z książek Sienkiewicza i filmów o szlachetnym "harcerzu"
Winnetou. W życiu okazały się jednak nierealne i mało skuteczne. Koledzy,
przyjaciele, dziewczyny... kolejne cegły w murze.
Z dnia na dzień
miłość robi się chłodna i sina jak skóra umierającego człowieka. Z nocy na
noc wszystko staje się coraz większą rutyną. Jak wypełnić puste miejsca po
wczorajszych emocjach? Czym zastąpić wspomnienia, które trzeba było zabić,
żeby samemu przetrwać? Jak zbudować doskonalszy mur? Kupić sobie telefon
komórkowy? Nowy telewizor? Odtwarzacz DVD? A może raz jeszcze spróbować
komuś zaufać?
Hej ty, za murem, samotna, zziębnięta, roztrzęsiona.
Czujesz mnie? Ktoś cię porzucił. Siedzisz ze słuchawką w ręku i
płaczesz... a przecież nie powinnaś się poddawać bez walki. Przykładasz
ucho do muru i nasłuchujesz, czy ktoś nie woła. Pomożesz mi nieść ciężar
skamieniałej krwi? Otwórz swoje serce, tu będzie nasz dom. Przetrwamy
razem, oddzielnie zginiemy.
Czysta fikcja! Mur jest już zbyt
wysoki. Dawne rany i rozczarowania dławią spontaniczność, budzą
podejrzenia. A w mózg wgryzają się robale - zaufani "przyjaciele"
(dyplomaci i złodzieje). Parszywe ścierwniki żerujące na tym, co w nas
umiera. Znów trzeba powyrzucać przez okno pamiątki. W murze była szczelina
i wpełzł wąż. Już zapomniałaś, jak ratowałem ci życie? Wymazałaś z pamięci
lawendę i róże? I teraz odchodzisz? Niech cię diabli! Nie potrzebuję
niczyich objęć! Nie potrzebuję środków na uspokojenie. Nie potrzebuję rad
przyjaciela. All in all he's just another prick... Rozszyfrowałem pismo na
murze, choć trochę za późno. I nic już więcej nie chcę. Żegnaj, okrutny
świecie.
Jest tam jeszcze ktoś na zewnątrz?
Wciąż mam
stary zeszyt, w którym czasem piszę wiersze, ale nie mam natchnienia.
Bardzo chciałbym pofrunąć, ale nie mam dokąd. Mam telewizor widescreen,
magnetowid hi-fi stereo i sporo filmów; mam także możliwość oglądania
kilkudziesięciu durnych kanałów TV w kablówce; mam odtwarzacz CD i pokaźną
kolekcję płyt; mam lodówkę, kuchenkę mikrofalową, komputer i dostęp do
Internetu; mam telefon z automatyczną sekretarką i mam wiele lamp, które
mogłyby oświetlić wnętrze mojej krypty... ale nie mam prądu.
Tymczasem przedstawienie musi trwać. Skrwawione serca i marzyciele
czekają na kolejny seans w Trójce pod księżycem. Jednak gdzieś popełniłem
błąd. Nie chciałem, żeby wykradli mi duszę. Dawny entuzjazm przepadł. Może
już jestem za stary? Co by im tu powiedzieć?
Mam dla was nie
najlepszą wiadomość, kochani. Nosferatu czuje się źle i pozostał w
krypcie. A ja nie będę was zabawiał. Ja postawię was wszystkich przed
trybunatem! Znów ktoś kopci papierochy w windzie? Pod mur! Znów prymitywy
zatłukły kogoś kijami do baseballu? Pod mur! Pijane wyrostki zakłócają
ciszę nocną? Pod mur! Ktoś szeleści papierkami w kinie? Pod mur!
Brakoroby, pijacy, złodzieje, zboczeńcy! Ach, żeby tak za jednym
naciśnięciem guzika zlikwidować ich wszystkich!
Jeśli coś
przeskrobałeś, lepiej pakuj manatki i uciekaj! Skryj twarz za ulubioną
maską. Zmień klimat. Zmień nazwisko. Wiej każdego dnia, uciekaj także
nocą. Dobrze schowaj swoje obleśne pragnienia. A jeśli znów uwiodłeś
czyjąś kobietę, zaparkuj samochód tam, gdzie nie znajdzie cię jej mąż...
bo mogę szepnąć mu słówko, a wówczas wrócisz do mamusi w plastikowym
worku!
Jeśli coś przeskrobałeś, lepiej pakuj manatki i uciekaj!
Skryj twarz za ulubioną maską. Zmień klimat. Zmień nazwisko. Wiej każdego
dnia, uciekaj także nocą. Dobrze schowaj swoje obleśne pragnienia. A jeśli
znów uwiodłeś czyjąś kobietę, zaparkuj samochód tam, gdzie nie znajdzie
cię jej mąż... bo mogę szepnąć mu stówko, a wówczas wrócisz do mamusi w
plastikowym worku!
Tymczasem siedzę w bunkrze tuż za moim murem i
czekam na wszystkie zimne dziwki, żeby je wypieprzyć (za drzwi).
Muszę wrócić do domu. Zerwać z tym wszystkim. Wypisać się z tej
imprezy. Odsunąć się na ubocze. Ale przedtem chcę wiedzieć, czy sam jestem
sobie winien?
OSKARŻYCIEL: Witaj Robaku, Najwyższy Sędzio! Tego
oto więźnia schwytano na gorącym uczynku, kiedy przejawiał co najmniej
ludzkie uczucia! A tak nie wolno! Wzywam świadków oskarżenia!
DYREKTOR: Od początku wiedziałem, że nic dobrego z niego nie
wyrośnie. Mogłem go wziąć w obroty, ale to syn artysty, więc wszystko mu
uchodziło na sucho.
NARZECZONA: Ty egoisto! Celowo manifestowałeś
swoją odrębność popartą niechęcią do wszystkiego i wiele rzeczy
doprowadzało cię do szału, który mnie przerażał. Chciałeś mnie zamknąć w
grobowcu rodzinnym i pokazywać filmy! Kochałeś ty mnie w ogóle?
MATKA: Chodź do mamy, malutki, wezmę cię w ramiona. Mama zawsze
dobrze ci życzyła, a ty odsunąłeś się od rodziny. Chciałeś być
"niezależny". I co z tego masz?
SĘDZIA: Dowody są wystarczające!
Nigdy nie spotkałem kogoś, kto bardziej zasługiwałby na pełny wymiar kary!
Przez twój idealizm, nadwrażliwość i felietony ucierpieli wszyscy! Rzygać
mi się chce! Czy chcesz coś powiedzieć, nim wydam wyrok?
Gdy bytem
dzieckiem, zauważyłem coś kątem oka. Odwróciłem się; chciałem spojrzeć
dokładniej... ale to mi się wymknęło, żeby nigdy już nie powrócić. Dziecko
dorosło. Sen się skończył. Ogarnęło mnie wygodne odrętwienie.
SĘDZIA: Wiemy już, czego się boisz, więc wyśmiejemy twój
idealistyczny świat! Zburzyć mur!
Chyba jestem szalony. Mimo że
konstrukcja runęła, wszyscy są jak za niewidzialną szybą. Moi przyjaciele,
wrogowie, byłe i potencjalne ukochane. Jedni są sami, inni spacerują
grupami. Czasem próbują do mnie dotrzeć, ale ja już tego nie chcę. Teraz
ich kolej przekonać się, jak to miło rozbijać sobie serce o mur.
TOMASZ BEKSIŃSKI
PS. Niniejszy tekst jest bardzo osobistą
wersją The Wali by Roger Waters i powstał w ramach uhonorowania 20.
rocznicy wydania tej nadzwyczajnej płyty Pink Floyd.
Tylko Rock
12/1999
Powrót