Dialogi na Cenzurowanym.

Do napisania tego listu skłoniła mnie projekcja filmu "Wzgórze Złamanych Serc" 30 kwietnia w Polsacie. Mimio, że był to film dla dorosłych, to jego polską wersję przygotowano chyba z myślą o poranku dla przedszkola. Akcja toczy się w jednostce szkoleniowej dla komandosów - a przeciez nawet małe dzieci wiedzą, że odzywki wojskowych nie przypominają salonowych dywagacji. Mam 37 lat, sam jestem tłumaczem filmów; współpracuję z kilkoma dystrubutorami kaset video, a także z TVP. Rozumiem słuszność walki z zachwaszczaniem języka zbędnymi wulgaryzmami, wiem też że, znaczenie angielskiego słówka "fuck" można oddać po polsku wielorako. Uważam jednak za skandal bezmyślne i niczemu nie służące proderyjne cenzurowanie dialogów w ostrym męskim filmie. A tak, poza tym, wydaje mi się, że bardziej szkodliwe dla młodego widza są brutalne sceny pokazywane nagminnie nie tylko w filmach, lecz również w "Wiadomościach", a nawet kreskówkach. Tu jest prawdziwe źródło zagrożenia. Kilka mocniejszych wyrazów na pewno nikgo nie zdemoralizuje.

Tomasz Beksiński
Warszawa

[opublikowano w Gazecie Wyborczej "Telewizyjnej" w maju 1995]

Powrót